Spędziliśmy tu kilka dni. Nocowalismy na polu namiotowym w pobliskiej Mamai. Nie będę opisywac miejsc, kóre zwiedziliśmy (opis muzeów i innych obiektów można znaleźć w przewodnikach). Ponieważ jesteśmy głównie nastawieni na zawieranie nowych znajomości i wnikanie w kulturę "od środka", dodam tylko, że Rumuni są bardzo życzliwi, gościnni i niesamowicie uczynni. Pewnego dnia (nie pamiętam którego) było jedno ze świąt narodowych. Wszystkie sklepy były pozamykane, a my mieliśmy ogromną ochotę zjeść rybę:) Trafilismy na "Plac Ryb". Pod drzwiami siedziała kobieta, która zapytała czy jesteśmy z Polski. Zdziwilimy się, bo nie zwracaliśmy się do niej bezpośrednio, a ta tylko podsłyszał naszą rozmowę i od razu rozpoznała nasz język ojczysty. Zapyatliśmy skąd zna polski, a ona odparła, że była w Polsce, gdy wybierano naszego papieża, że duże wrażenie zrobiła na niej atmosfera, jaka wtedy panowała. Po wymianie kilku zdań, zapytała co robimy tym miejscu, a kiedy odparliśmy, że poszukujemy morskiego zwierzęcia na kolację, ta otworzyła dla nas swój plac, wypatroszyła dwie duże ryby i podarowała nam w prezencie mówiąc, że to prezent od niej dla Polaków przez wzgląd na papieża. Trudno opisać, jak niewiarygodne było dla nas to przeżycie. A z panią Emilią (tak ma na imię, e-mailuję po dzień dzisiejszy):)